środa, 16 kwietnia 2014

Początek, czyli co mnie zmusilo do analizowania wydatków

Witam wszystkich,

Tak jak się domyślacie, będzie to blog zawierający różnego rodzaju podpowiedzi, na czym można zaoszczędzić, na czym dorobić i jak się tego nauczyć.

Moje przygody z oszczędzaniem, zaczynają się w momencie zakupu mieszkania. Trafiła się okazja, podpisaliśmy i pojawił się problem. Ja - niepracująca mama, młody i pracujący tatuś. Dla banku nie byliśmy wiarygodni, bo w przypadku utraty pracy męża, nie miał by kto spłacać rat. Doradca nam zaproponował, żeby jako kredytobiorców wpisać dodatkowo rodziców jednego z nas (są kredytobiorcami, ale nie są właścicielami mieszkania). Moi odmówili, ponieważ, potrzebowali mieć nadal zdolność kredytową, ale tesciowie się zgodzili. Niestety teściowa lat 59, teść 64 lata, także bank zgodził się na 16lat łącznie okresu kredytowania. I tak niedrogie mieszkanie ma zabójcze raty.

Dopóki spłacaliśmy tylko odsetki, nie było problemu, ale w końcu zaczęliśmy płacić pełną ratę (na przestrzeni lat wachała się od 1830 do 2030zł/miesięcznie). W międzyczasie mąż stracił dobrze płatną pracę i ja poszłam do pracy (laska po ogólniaku nie zarabia kokosów). Potem on coś znalazł (ale już nie te pieniądze) i młody do przedszkola prywatnego (i znów 1000zł miesięcznie w plecy).

Początkowo nie odczuliśmy tego, bo przecież jest karta kredytowa, jedna na 10tys a druga na 7tys. Nadal żyliśmy tamtym życiem, aż tu nagle okazuje się, że wypłaty nie starczą na spłacenie obecnych zoobowiązań i kart kredytowych. I trzeba było zacisnąć pasa.

Jeśli znajdujesz się w takiej sytuacji jak ja wtedy, to ten blog jest właśnie dla Ciebie :)

Przede wszystki przeanalizowaliśmy wydatki - wszystko spisane na kartce (a najlepiej założyć zeszyt i sumiennie go prowadzić). U góry wpiszcie budżet, czyli Wasze zarobki. Poniżej wszystkie stałe zobowiązania (np raty, czynsz, rachunki za media itd). Odejmijcie i pozostała kwota to Wasze pieniądze na jedzenie, ubrania, kosmetyki, wyjścia na miasto i niespodziewane wydatki. Mi zostało 73zł. Słabo, co??

Okazało się, że nas na nic nie stać. Przeanalizowaliśmy stałe wydatki i okazało się, że z części udogodnień jesteśmy w stanie zrezygnować (np obniżyliśmy rachunki za telewizję kablową, za prąd, za wodę, mniej jazdy samochodem, za telefony). Potem umówiliśmy się, że nie kupujemy nic bez zastanowienia - wszystko analizujemy. Kolejny krok to wizyta w banku. Okazało się, że nie taki diabeł straszny i bank zgodził się rozłożyć zadłużenie jednej z kart na raty na 3 lata :) Niestety (albo stety) musieliśmy ją jednocześnie zlikwidować. Kolejny ruch, to uświadomienie sobie, że w domu macie dużo rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujecie. Zbieramy wszystko, niepotrzebne sprzęty, ubrania, biżuterię, kosmetyki, książki, płyty, gry - naprawde wszystko. Potem w piękny słoneczny dzień wszystko po kolei fotografujemy i wrzucamy na jakiś bezpłatny portal (nie ma potrzeby płacić frmie X, skoro jest firma Y i Z, które nie pobierają opłat). Uzbierałam w ten sposób naprawdę ładną sumę, a i w szafach i w mieszkaniu od razu zrobiło się luźniej.

A potem trzeba się pilnować i nadal ciąć koszty. W kolejnych postach będę podpowiadać, co, gdzie i jak, czyli jak zaoszczędzić tam, gdzie pozornie nie da się już nic zrobić :)

Pozdrawiam
MM

3 komentarze:

  1. Uświadomiłas mi że ja również mam mnóstwo niepotrzebnych rzeczy ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dobry blog Kochana :) sama oszczędzać nie umiem-ale jeśli chodzi o kosmetyki,ubrania,pod innymi względami staram się racjonalnie wszystko planować i póki co w miarę mi to wychodzi :) chętnie będę korzystać z Twoich podpowiedzi i sama coś doradzać jak będę tylko mogła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gosia i co dalej :P wciągałaś, zainteresowałaś i gdzie reszta :D

    OdpowiedzUsuń